W naszym dzisiejszym poście dalsza część naszej poznańskiej wyprawy :) Za naszą nieobecność odpowiada sesja na studiach K. a także obrona pracy licencjackiej P.
Obiecujemy poprawę i prężnie ruszamy z materiałem który zgromadziliśmy!
Nie przedłużając przechodzimy do jedzenia :) "Profesjonalny" fotograf K. po kilku próbach umieściła nasze jedzenie na jednym zdjęciu (podziwiam :P) Gdzie gościliśmy tym razem? "GOSPODA POZNAŃSKA" położona w samym sercu Poznania na rynku zaraz na przeciwko ratusza.
Trafiliśmy na śluby w ratuszu tak więc przy okazji zaliczyliśmy rewię mody weselnej :) Musimy przyznać, że niektóre kreacje były godne festiwalu w Cannes..
Zamówiliśmy na początek tradycyjnie zupę : K. rosół i P. żurek nie jest nic nowego tak więc pozwoliliśmy sobie nie robić im zdjęć. Smacznym akcentem jest żurek podawany w chlebie co nie zdarza się często.
Nie mogliśmy oprzeć się tradycyjnym pyrom w mundurkach z gzikiem (twarożek) posypane świeżym koperkiem.
Jako danie główne K. zamówiła Ratajskiego kurczaka tzn. pierś z kurczaka faszerowana mozzarellą i pomidorami, ułożonymi na smażonych ziemniakach, podawane z sałatką ze świeżych warzyw. Porcja ogromna a pyra spełniła zadanie napełniając brzuch po kilku kawałkach.
P. skusił się na Plyndze tzn. placki ziemniaczane z poznańskich pyrek z dodatkiem gulaszu z mięsem i warzywami.
Na deser już niestety nie znaleźliśmy miejsca, aczkolwiek w późniejszym czasie K. zjadła ogromną watę cukrową, ja niestety nie dałem już rady.
Swoją podróż zakończyliśmy oczywiście rogalami marcińskimi, nie zapomnieliśmy o swoich najbliższych dla których również przywieźliśmy rogale z Poznania.
W kwestii kosztów za dwie zupy, przystawkę i dwa dnia zapłaciliśmy około 100 zł. cena zdecydowanie przystępna jak na "starówkę". Dokąd zabierzemy Was już wkrótce? Zachowamy nutkę tajemnicy ale... na pewno będzie smacznie tak jak zawsze!!
GOSPODA POZNAŃSKA w naszej ocenie 7.5/10
Pozdrawiamy,
PK